,,Kochana Lizzy!
Jeśli to czytasz, to
prawdopodobnie są to moje ostatnie słowa, które kieruję do Ciebie. Ciekawe
tylko, jak dane mi było odejść? Mam nadzieję, że mama zasłoniła Ci oczy w
odpowiednim momencie, że nie słyszałaś armatniego huku. Chcę Ci tylko
przekazać, że kocham Cię z całego serca i że zawsze będę z Tobą, ciałem czy też
myślą, ale będę. Wspominam Twoje piękne, szare oczy, Twoje rude sprężynki,
które uwielbiałam czesać w warkoczyki. Dbaj o siebie, siostrzyczko. Pamiętaj:
musisz być dzielna, naucz się wyszywać i jedz owoce i warzywa. Słuchaj się
rodziców. I, przede wszystkim, nawet nie próbuj płakać! Jeśli odeszłam z łukiem
w ręku, to było to godne odejście, jakiego pragnęłam.
Na zawsze Twoja.''
Raz.
,,Najdroższa Gersi!
Moja kochana siostrzyczko, wciąż mam przed
oczami, jak na Dożynkach próbujesz mnie ratować. Teraz musi być już za późno,
czyż nie? Huk armatni przekreślił te wysiłki. Zobaczysz mnie jeszcze, bo wrócę,
może nawet będę miała kwiaty w rękach i zapewne upiększą mnie tak jak nigdy.
Czy poznasz mnie jeszcze, kiedy przyjadę? Pamiętaj, żeby dbać o Lizzy, kiedy ja
już nie mogę. Nie pozwól jej odejść na Igrzyska! Jeśli to będzie konieczne,
połóż trupem cały Kapitol, ale nie pozwól jej odejść! Śpiewaj jej nocą, bo boi się
ciemności. Uszyj mamie nową suknię, nie zdążyłam tego zrobić. Naucz tatę
gotować, niech pomoże mamie.
Kocham Cię!''
Dwa.
,Najdrożsi!
Kreślę tylko kilka słów, bo serce rwie mi się
na strzępy. Kocham Was bardzo i tęsknię za Waszym widokiem. Lekkim krokiem
odeszłam na Igrzyska, ciężkim marszem powrócę. Zaopiekujcie się Gersi i Lizzy,
bo będą Was bardzo potrzebować.
Zawsze Wasza.''
Trzy.
,, Przyjaciółki!
Mam przed oczami nasze pierwsze spotkanie,
Wasze uśmiechy, lśniące oczy, łzy pożegnania. Nawet nie wiecie, jak bardzo mi
żal, że tak to się kończy. Jeszcze tak wiele miałam Wam do powiedzenia!
Odchodzę dumna, że dane mi było Was poznać. Kocham!
Suz’’
Cztery.
Adresuję koperty i zanoszę je Johannie do jej
apartamentu. Bez słowa wciskam je w jej ręce i wychodzę bez wyjaśnień. Mam
nadzieję, że zrozumie, bo jeśli spróbuję coś powiedzieć, z pewnością wybuchnę
tym strasznym, gardłowym płaczem. Ale teraz mam już za sobą najtrudniejszy
krok: pożegnałam się z domem.
***
Drugi dzień treningu zaczynam od stanowiska z
siekierami. Idzie mi dość zgrabnie: w naszym Dystrykcie każdy trzymał siekierę co
najmniej kilkanaście razy. To ta broń okazała się zabójcza w drobnych dłoniach
Johanny podczas jej Igrzysk. Ćwiczę jeszcze chwilę, żeby poprawić celność, i
idę na walkę wręcz. Przydzielony mi awoks ma krótkie, jasne włosy i smutne oczy
koloru orzechowego. Dostajemy stępione, wydłużone noże i ochronne stroje, po
czym zaczynamy walczyć: z początku okrążamy się niepewnie, a potem atakujemy
według wskazówek instruktora. Po półtoragodzinnej sesji opływam potem i dyszę
ze zmęczenia, ale moja technika ulega znacznej poprawie. Mamy jeszcze cztery
godziny, podejmuję szybką decyzję o węzłach. Instruktor stanowiska jest
niesamowicie miły. Uczy mnie kilku przydatnych pułapek z liny, a mniej więcej w
środku wykładu dołącza się do nas Sillar. Jest bardzo pojętna, ma zgrabne ręce.
Czwórka jako Dystrykt Morski musi się znać na węzłach do sieci rybackich.
Obserwuję jej sposoby i powtarzam je, więc w końcu obie zyskujemy kilka
umiejętności. Rozmawiamy przy tym, co prawda o błahych sprawach, ale jednak
poprawia mi to humor. Sillar jest miłą, inteligentną rozmówczynią, więc
następne stanowiska - zapasy i walkę trójzębem – zaliczamy razem.
Po zakończeniu szkolenia wracamy do apartamentu
i odbywamy kolację z Fran, Lyxis i Driffem, stylistą Callana. Johanna
przychodzi spóźniona o pół godziny i wypytuje nas o szkolenie.
-Jutro będą prezentacje-
oznajmia, popijając leniwie czerwone wino.- Pamiętajcie, aby zaprezentować się
z jak najlepszej strony. Wiem, na co was stać, więc spodziewam się od sześciu
do ośmiu punktów. Nie zawiedźcie mnie. Callan?
Kątem oka widzę mocno zaciśnięte wargi
Callana. Wpatruje się w obrus i nie odpowiada.
-Callan?- ponawia Johanna, bez
odpowiedzi. Odwracam się do niego.
-Callan?- pytam z niepokojem, aż
w końcu podnosi na mnie wzrok. Wygląda na zaciętego w złości.
-Kiedy zamierzasz się pochwalić,
co?- warczy. Unoszę brwi. Cały dzień zachowuje się dziwnie, nie rozmawia ze
mną, teraz się wścieka. Mimo najszczerszych chęci nie potrafię go rozgryźć, ani
powstrzymać rosnącej irytacji.
-Czym mam się chwalić?- silę się
na spokój, ale wzburzenie kołysze mną jak statkiem podczas sztormu. Johanna
wodzi wzrokiem ode mnie do niego, Fran i cała reszta umilkła, zainteresowana
dalszym rozwojem wydarzeń.
Callan śmieje mi się prosto w twarz, sucho, z
goryczą.
-Swoją śliczną nową sojuszniczką!
Czuję się, jakby uderzył mnie
obuchem w głowę.
-Jaką sojuszniczką?- mimowolnie
podnoszę głos.
-Bliźniaczką z Czwórki, chyba, że
masz jeszcze jakieś inne, mniej jawne sojusze- odpiera wrzaskiem. Mam ochotę
rzucić się na niego z pazurami, ale powstrzymuję nagły napad agresji.
-Nie jest moją sojuszniczką-syczę.-
Po prostu rozmawiałyśmy.
-Jakie sojusze?- pyta Johanna i
wydaje się, że to przepełnia czarę. Callan zaczyna wymachiwać rękoma, Lyxis
wrzeszczy coś w moją stronę, Johanna rozbija kieliszek, Fran piszczy z przerażenia.
Cisza zapada dopiero wtedy, kiedy zaczynam wyć i zagłuszam ich wszystkich.
Kończę dopiero, kiedy Callan siada. Wściekłość rozpiera mnie od środka.
-Mam gdzieś, co wy myślicie! Nie
zabronicie mi z nią rozmawiać! Nie jestem w nią sojuszu, nie obchodzi mnie, co
sobie ubzdurałeś! Tylko jedna osoba w tym przeklętym miejscu mnie rozumie, i ma
na imię Sillar.
Trzaskam drzwiami od pokoju i rozkoszuję się ich
echem.
***
Godzinę później słyszę trzecie pukanie do
drzwi. Pierwsza była Fran, druga Lyxis, ale z żadną z nich nie chciałam
rozmawiać. Tym razem mówię:
-Proszę.
Szuranie o podłogę, ugięcie się łóżka pod
ciężarem ciała.
-Wiesz, dlaczego był taki
wściekły?
Zerkam tylko kątem oka.
-Nie.
-Bo chciał mieć sojusz z tobą i
tylko z tobą.
Po raz drugi tego dnia czuję się ogłuszona.
Johanna ma rację.
-Ufa mi- mówię cicho, wiedząc, że
to prawda.
-I tylko tobie.
***
Całkiem przejściowy, nic specjalnego się nie dzieje, ale takie rozdziały też są potrzebne. Chcę podziękować wszystkim, którzy komentują moje opowiadanie, to niezwykle dużo dla mnie znaczy i zachęcam innych czytelników, o ile takowi są, do wypowiadania swoich opinii. Mam nadzieję, że się Wam podoba.
I niech los zawsze będzie z Wami!
Wooow! Pożarłam Twojego bloga! Chcę dalej, dalej!!! Trzymam kciuki Suz! Wiem, że dasz radę! Za Ciebie również Vivienne Rosalie! Życzę weny i czekam ze zniecierpliwieniem! Dodałam Cię do linków polecanych! Musiałam! Ja również piszę o Johannie jako mentorce, ale ograniczyłam się do fandomu. Bez żadnych własnych postaci :( Trzymam kciuki za Ciebie i gratuluję pomysłowości!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za miły komentarz, dodaję do linków i pozdrawiam ;). Na Twojego bloga chętnie wpadłam, skoro o Johannie... ;)
UsuńBardzo mi się podobała scena z listami. Taka piękna i wzruszająca...
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobry styl, lekkie pióro. :)
Podoba mi się postać Johanny. Jest dobrą mentorką, potrafi wspierać trybutów, którym się opiekuje. Padłam, gdy Jo powiedziała Lyxis, że tym razem nie będzie trybutów przebranych za drzewa :)
Suz też przypadła mi do gustu. Jak napisała Emily Saws, Suz to zwykła dziewczyna. Podoba mi się jej charakter, że nie daje sobie w kaszę dmuchać :) Callan mnie zirytował w tym rozdziale. Mam nadzieję że da sobie spokój- jest zaborczy, choć i tak go lubię.
Ja za to, jestem bardzo ciekawa, jak zakończysz swojego bloga :)
Życzę dużo weny i oby los Ci zawsze sprzyjał :)
Dziękuję Ci bardzo za takie miłe słowa!
UsuńOj, zakończenie, mam nadzieję, wszystkich zaskoczy! Callan już taki jest, dosyć zaborczy, dostaje to, czego chce... ale do czasu. ( Ja też go lubię!)
Pozdrawiam :))
Dopiero teraz komentuję, ale lepiej późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Callan hmmm. Nadal nie wiem co o nim myśleć. Jak narazie go lubię. Zobaczymy co dalej.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuje i również pozdrawiam. ;)
UsuńJa też dopiero przeczytałam. Ale fajny pomysł z listami. I dobrze, że przejściowy, takie też trzeba pisać. No, kolejna rzecz której nie umiem ;) Czekam na następne rozdziały, o tym chyba pisać nie muszę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;). Jak dla mnie najważniejsze jest potrafić szybko prowadzić akcję, a Ty to dobrze potrafisz!
UsuńPozdrawiam ;)